
Niby mówi: „Dasz radę, kochanie”, a ton głosu, drżenie powieki i 43 pytania o arkusz z poprzedniego roku mówią:
„JA SIĘ BOJĘ ZA CIEBIE.”
Stres jest zaraźliwy. Układ limbiczny dziecka (czyli centrum emocji) dosłownie synchronizuje się z emocjami rodzica. To zjawisko zwane rezonansem emocjonalnym.
Jeśli rodzic wchodzi do pokoju z aurą napięcia, mózg dziecka odbiera to jak sygnał alarmowy:
„Uwaga! Coś się dzieje! Lepiej się spiąć!”.
A spięty mózg nie zapamiętuje — tylko się broni.
Dziecko w stresie nie potrzebuje słów, tylko regulacji. Nie nauczy się spokoju, jeśli rodzic go nie modeluje. To tak, jakby próbować nauczyć kogoś pływać, stojąc na brzegu i krzycząc:
„No płyń, przecież to proste!” 🏊♀️
„Widzę, że się denerwuję jego egzaminem.” – to już pierwszy krok do regulacji.
Lepiej: „Jak się czujesz z tym przygotowaniem?” niż „Na pewno zdążysz?!”.
Dosłownie. Oddech obniża kortyzol. Serio.
Spacer, rozmowa z kimś dorosłym, kubek herbaty. Dziecko nie jest Twoim regulatorem stresu – Ty jesteś jego.
Twój spokój to komunikat: „Wierzę w ciebie”. A zaufanie to najlepsze paliwo do dorosłości.
Nie musisz być zen-mnichem ani psychologiem.
Wystarczy, że nie dolejesz swojego stresu do kubka z herbatą dziecka. ☕
Bo matura to nie test z rodzicielstwa.
A czasem najlepsze, co możesz zrobić, to powiedzieć:
„Jestem obok, jakbyś potrzebował — i w Ciebie wierzę."

Autor:
Psycholog
W Mózgotece zmieniamy sposób, w jaki młodzi ludzie odkrywają swoje możliwości.