„Mamo, <br>szkoła mnie <br><i>stresuje<i/>!”

„Mamo,
szkoła mnie
stresuje!”

Czyli o stresie szkolnym z humorem i nauką w tle.
Kiedyś stres to była kartkówka z biologii.

Dziś? To kartkówka, do tego presja, social media, strach przed kompromitacją, niedobór snu i nadmiar kofeiny. A wszystko to w mózgu, który jeszcze się dopiero uczy, jak działać bez dramy.

Brzmi znajomo? Jeśli masz w domu nastolatka, to pewnie tak. Porozmawiajmy więc o stresie szkolnym – ale bez dramatów i bez nudy. Będzie trochę śmiechu, trochę neuronów i dużo zrozumienia.

Co to właściwie jest stres szkolny?

Z psychologicznego punktu widzenia stres to reakcja organizmu na realne lub wyobrażone wyzwania, które przekraczają nasze zdolności adaptacyjne.

Z punktu widzenia nastolatka? Mogą to być:

  • Sprawdzian z matematyki o 8:00 (najczęściej wtedy, gdy nie umie mnożyć ułamków),
  • "Publiczna egzekucja” przy tablicy z języka polskiego,
  • „Czy ja wyglądam dziwnie?” – czyli nieustanna analiza własnej osoby przez pryzmat spojrzeń kolegów.

Mózg interpretuje to wszystko jako zagrożenie – i nie rozróżnia, czy to tygrys szablozębny, czy egzamin z chemii. Reakcja? Ucieczka, walka albo... zawieszenie się jak Windows 98.

Co ma z tym wspólnego mózg?

Dużo. A dokładnie: wszystko.

Mózg nastolatka jest w okresie intensywnej przebudowy – to trochę jak remont generalny w galerii handlowej, który trwa 10 lat i nikt nie wie, co gdzie leży.

  • Ciało migdałowate, czyli centrum emocji, działa na pełnych obrotach. To ono reaguje na stres impulsywnie – krzyczy: „ZAGROŻENIE! PANIKA!”
  • Kora przedczołowa, odpowiedzialna za logiczne myślenie, planowanie, samokontrolę – dopiero się rozwija. Czyli: „Na razie nieczynne. Proszę wrócić za kilka lat.”

To tłumaczy, dlaczego Twoje dziecko wie, że:

  • Nie powinno się martwić oceną, ale… i tak nie śpi po nocy,
  • Krzyczenie nie pomoże… ale i tak trzaska drzwiami,
  • Można było się nauczyć wcześniej… ale Netflix miał premierę nowego sezonu.
Skąd się bierze stres szkolny?

Z wielu źródeł. W skrócie: szkoła to nie tylko wiedza, to emocjonalny rollercoaster.

Oto najczęstsze stresory:

  • Presja ocen – „Jak dostanę 3, to zawiodę rodziców, nauczycieli, przodków i cały klan.”
  • Nadmiar obowiązków – lekcje, zajęcia dodatkowe, sprawdziany, projekty. A czasem jeszcze trzeba zjeść coś i oddychać.
  • Relacje rówieśnicze – konflikty, wykluczenie, porównywanie się, rywalizacja.
  • Porównywanie w social mediach – „Ona ma lepszy makijaż, ciało, oceny, życie. Ja nie mam nawet czystej koszulki.”
  • Brak snu i regeneracji – a jak mózg nie śpi, to dramat wisi w powietrzu.



Jak stres wpływa na ciało i psychikę?

Nie chodzi tylko o „niechęć do nauki”.

Objawy stresu mogą być różne:

  • Bóle głowy i brzucha (bez wirusa, ale z matematyką),
  • Płaczliwość, drażliwość, wycofanie,
  • Problemy z koncentracją, pamięcią,
  • Spadek motywacji „Po co to wszystko?”,
  • Obniżone poczucie własnej wartości.

Neurobiologia mówi jasno: przewlekły stres utrudnia procesy zapamiętywania, osłabia odporność i może prowadzić do depresji lub zaburzeń lękowych.

A co gorsze – może zabić radość uczenia się. A to już prawie zbrodnia.

Co można z tym zrobić? Czyli konkretne narzędzia dla rodzica

1. Zamień „nie stresuj się” na „co Cię stresuje?”

To nie jest kwestia woli. To reakcja biologiczna. Wysłuchaj, nie oceniaj, nie bagatelizuj.

Fun fact: Samo nazwanie emocji aktywuje korę przedczołową i obniża poziom kortyzolu.


2. Ustal priorytety, a nie ideały
  • Nie wszystko na piątkę. Nie każda porażka to koniec świata.
  • Pomóż dziecku ustalić, co jest ważne, a co tylko „miło byłoby umieć”.
  • Pamiętaj: nie od wszystkich zależy los ludzkości na klasówce z geografii.

3. Naucz technik radzenia sobie
  • Głębokie oddychanie,
  • Ćwiczenia rozluźniające,
  • Krótkie przerwy (praca i nauka w cyklach 25 min. nauki/ 8 min. przerwy),
  • Pozytywna wizualizacja (czyli: „Nie, naprawdę nie umrę od tej klasówki”).

Nawet coś tak prostego jak ruch na świeżym powietrzu poprawia krążenie i produkcję BDNF – czynnika wzrostu mózgu, który działa jak odżywka dla neuronów.

4. Sen – serio, to działa

Mózg w rozwoju potrzebuje snu jak komputer aktualizacji. Minimum 8 godzin. I nie po TikToku lub Insta, które wstrzymują produkcję melatoniny potrzebnej do zaśnięcia.


5. Dieta – cukier wcale nie krzepi, jak głosiło słynne hasło z czasów PRL

Jedzenie? Słodkie bułki i batony w połączeniu z kawą to nie jest „paliwo premium” dla układu nerwowego. Cukier blokuje rozpad ATP w mitochondriach komórek Twojego dziecka, przez co obniża jego energię i motywację do działania. Zwykła "jajówa" na maśle klarowanym na śniadanie = 100x mocy WIĘCEJ, niż z płatków z mlekiem. Białka i tłuszcze to składniki niezbędne w diecie.

6. Buduj relację, nie kontrolę

Zamiast śledzić dziennik elektroniczny z prędkością światła, zapytaj:

  • „Z czego jesteś dziś zadowolony?”,
  • „Co było trudne?”,
  • „Czego się dziś dowiedziałeś o sobie?”.

Zaufanie działa lepiej niż ciągłe poprawianie.


Na koniec – dla Ciebie, Rodzicu

Nie musisz być psychologiem ani coachem. Wystarczy, że będziesz dostępny, życzliwy i cierpliwy. Twoje dziecko przechodzi przez burzę hormonów, emocji i ocen. Nie potrzebuje kapitana i okrzyków motywacyjnych. Potrzebuje bezpiecznego portu, kotwicy, spokoju i zrozumienia.

Stres szkolny to nie fanaberia. To realny ciężar, który młody człowiek nosi na barkach, które dopiero uczą się unosić Świat. Ale z Twoim wsparciem – mogą unieść naprawdę wiele.
Anna Wołyniak

Autor:

Anna Wołyniak

Psycholog

Zobacz więcej wpisów autora

Dołącz do nas!

W Mózgotece zmieniamy sposób, w jaki młodzi ludzie odkrywają swoje możliwości.

Wypełnij formularz kontaktowy

Jestem: