
On potrzebuje ćwiczyć dorosłość, zanim dorośnie. A wakacje to idealny poligon – tylko zamiast karabinu, daje się kartę płatniczą, i power bank plus zdrowe zaufanie.
W mózgu nastolatka właśnie trwa wielka przebudowa – to jak remont generalny połączony z próbą ogarnięcia planu miasta. Kora przedczołowa (ta od rozsądku, przewidywania skutków i decyzji) jeszcze się kończy rozwijać, ale układ limbiczny (emocje, impulsy, zachwyt nowością) – już działa na pełnych obrotach.
Efekt?
On chce, potrzebuje i musi próbować, popełniać błędy i testować granice. Bo inaczej mózg nie wybuduje dobrej mapy „dorosłego życia”.
Twoim zadaniem nie jest kontrolować każdy jego krok (choć pokusa jest silna), ale dawać mu okazję do ćwiczenia samodzielności:
To nie jest odpuszczenie kontroli. To świadome przekazywanie odpowiedzialności, krok po kroku.
To normalne. Ale zapytaj siebie: jeśli nie teraz, to kiedy?
Jeśli nie nauczy się planować dnia, ogarniać spóźnionego pociągu czy radzić sobie z problemami z koleżanką pod Twoim radarem, to kiedy ma to zrobić?
Na Erasmusie w Lizbonie? W pracy na drugim końcu kraju?
Za każdym razem, gdy Twoje dziecko samodzielnie coś ogarnia, jego mózg produkuje dopaminę (motywację) i serotoninę (satysfakcję).
To buduje poczucie kompetencji i rozwija wewnętrzne: „ok, potrafię to zrobić”.
Daj dziecku wakacyjny prezent, którego nie kupisz w galerii: zaufanie.
Niech pakuje walizkę, spóźnia się na kajaki, sam kupi bułkę w sklepie i przypali parówkę na ognisku.
Niech podejmuje decyzje, nawet jeśli są… średnio logiczne. Bo z tego rodzi się dorosłość z krwi i kości, nie tylko z PESELu.
Jak wróci, nie pytaj: "Wszystko poszło dobrze?"
Tylko: "Czego się nauczyłeś?"
Ono samo jeszcze nie wie, że właśnie przeszedł najważniejszy wakacyjny kurs:
Kurs Samodzielności 101 – edycja letnia.

Autor:
Psycholog
W Mózgotece zmieniamy sposób, w jaki młodzi ludzie odkrywają swoje możliwości.